czwartek, 17 marca 2011

"Wiadomo. przyroda."

Jak mam tu nie pisać o piłce, skoro jest dla mnie tak ważna, że potrafię czekać do 2:30, żeby obejrzeć mecz, mimo że oczy same się zamykają. W dodatku (co sugeruje pora) nie był to mecz żadnej z czołowych europejskich lig. Spotkanie to otwierało sezon MLS. Seattle Sounders podejmowało Los Angeles Galaxy z Davidem Beckhamem w składzie. Czuję, że już żadnego występu Anglika, do końca jego kariery, nie będę mógł przegapić, bo wiem jak bardzo będę za nim tęsknił, gdy już ją zakończy.

To było w nocy z wtorku na środę. Galaxy wygrało 1:0. Nawet Beckham mógł zdobyć swoją klasyczną bramkę z rzutu wolnego, pod koniec 1. połowy, ale zabrakło centymetrów. Mecz zakończył się ok. 5:00 polskiego czasu. Miałem godzinkę na sen przed środowymi zajęciami. Niestety odbycie ich w całości było niewykonalne. Choć początkowo chciałem w zestawie "mecz, sen, zajęcia" zrezygnować ze snu, to jednak natura okazała się bezlitosna. Jakby to powiedział red. Tuzimek - "Wiadomo. przyroda".

Wybrałem się na środowe zajęcia dopiero na 13:15. Tu nie miałem już wyjścia, gdyż musiałem wystąpić na współczesnych teoriach kultury. Jak wiadomo, nasza prezentacja o Beatlemanii nie została oceniona zbyt dobrze - już o tym pisałem. W naszej, jak to nazwał Młody, "dogrywce" przeanalizowaliśmy konkretne utwory. No i proszę - strzał w dziesiątkę. Przy wyjściu z sali, planowałem szybko się zmyć, żeby już uniknąć konfrontacji z panią doktor. Tej jednak, udało się nas złapać i co? I nagle pochwały. Że o to chodziło, że na piątkę, że super przedstawiamy, że super głosy i w ogóle dziękować naturze. Fajnie, fajnie, ale i tak tego przedmiotu nie lubię. Po prostu czuję w tym nutkę psychologii, a ja już wyrobiłem sobie opinię, że te klimaty są kompletnie nie dla mnie.

Cristiano Ronaldo powrócił wczoraj, po krótkiej nieobecności, do składu Królewskich. Mecz, jaki był, każdy widział - bardzo dobry. Klątwa Lyonu i 1/8 finału przełamana i w ogóle, ale ja nie o tym. Chciałem wypowiedzieć się o Portugalczyku. Kiedyś nie pomyślałbym, że pewnego dnia będę na niego patrzył, jak na jednego z moich ulubionych zawodników. Tak się jednak stało. W 2003 roku, kiedy CR7 przechodził do Manchesteru United, wydawało mi się wręcz, że oto źle dzieje się w futbolu! Jakiś - za przeproszeniem - pedałek przejmuje święty nr. 7 po Beckhamie i nagle wszyscy się na niego podniecają. Rok później, rozkleja się po przegranym Euro. Długo musiałem się do niego przekonywać - myślę, że moje zdanie zaczęło się diametralnie zmieniać, gdzieś ok. 2008 roku, pod koniec jego występów w Man United. I tak oto dziś, do nieco już innego, bardziej poważnego Ronaldo, czuję ogromny respekt. Przecież jest dokładnie taki, jaki powinien być jeden z moich ulubionych piłkarzy - charakterystyczny. Nikt nie porusza się po boisku tak jak on, nikt tak nie ustawia się do rzutów wolnych. Co prawda można odnieść wrażenie, że jego wyjątkowość czasem aż szkodzi drużynie Realu (przecież nawet ja zasugerowałem to, parę wpisów wcześniej!), ale jak ktoś zdobywa 27 bramek w lidze i jeszcze kilka w innych rozgrywkach to wypada się zamknąć.

Jutro losowanie Ligi Mistrzów. Ciekawe, oj ciekawe co nam zafunduje ślepy los. No właśnie, niby ślepy, ale jednak często lubi płatać figle. Takie jak np. para Real Madryt - Barcelona już w ćwierćfinale, co spowodowałoby, że mielibyśmy 4 Gran Derbi w kwietniu. Czegoś takiego osobiście sobie nie przypominam. Nie jeden fan Realu się tego boi, ale ja jestem za! Losowanie jutro (piątek) o 12:00 w Eurosporcie.

AKTUALIZACJA: Gran Derbi w ćwierćfinale Ligi Mistrzów nie będzie. Nic straconego - jeśli Real wyeliminuje Tottenham, a Barcelona Szachtar to będziemy mieli bezpośrednią konfrontację w półfinale. Nie będzie więc czterech meczów Królewskich z Dumą Katalonii w kwietniu, ale tak jest nawet lepiej. Lepszy byłby chyba tylko sam finał.

Pozostałe pary ćwierćfinałowe: Chelsea - Manchester United, Inter - Schalke 04.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz